Dlaczego warto planować czas rodzinny?

Przeczytaj lub posłuchaj

Czy jesteś szczęśliwą osobą? Czy dajesz szczęście ludziom dla ciebie bliskim i twojemu otoczeniu? 

Jeżeli twoja odpowiedź jest tak – w mojej ocenie i tak powinieneś planować czas rodzinny! Droga rozwijania swoich talentów i budowania relacji generalnie nie ma końca. Jeżeli jednak uczciwie odpowiadasz, że nie – tym bardziej powinieneś sobie uświadomić, że wszystkie zmiany, jakie chciałbyś wprowadzić w życie, wymagają czasu. To Ty musisz zadbać o to, aby ten czas się znalazł. 

Twój czas osobisty / wolny to około 60 godzin tygodniowo nie licząc czasu na sen. To naprawdę dużo! Tym bardziej smutne jest, gdy wielu z nas żyje życiem konia roboczego i narzeka, że nie ma czasu dla siebie. Kiedyś chciałem pomóc Katarzynie w podniesieniu jakości jej życia i jednym z pierwszych kroków było wprowadzenie do życia ruchu – dowolnego sportu. Katarzyna stwierdziła, że nie ma na to czasu. Gdy przeprowadziliśmy skrupulatną analizę wykorzystania czasu, okazało się, że około 5 godzin tygodniowo spędza na rozmowach telefonicznych z ciocią. Rozmów, które dalej może prowadzić, wystarczy, że użyje do tego słuchawek i będzie to robić podczas uprawiania sportu. Jadwiga narzekała, że nie ma czasu na sen – chodzi spać ok. 1-2 w nocy a musi wstawać ok. 6 rano. Okazało się, że około 3 godziny wieczorne spędza na przeglądaniu Internetu oraz rozmowach z chłopakiem. Bez problemu znalazł się czas na poprawę jakości snu. 

Masz 60 godzin tygodniowo czasu osobistego. Jeżeli 2 godziny z tego przeznaczysz na obowiązkowe obowiązki domowe i rodzinne – to i tak zostanie 46 godzin czasu do wykorzystania. To naprawdę masa czasu, który jeżeli nie zostanie zaplanowany, to rozejdzie się jak woda rozlana w ogrodzie. Kolejnym argumentem aby planować czas jest fakt, że to jak wykorzystujesz czas osobisty / wolny ma duże znaczenie dla jakości Twojego życia oraz życia Twoich bliskich. Bardzo wielu ludzi żyje w związkach, gdzie czują się samotni lub żyją samotnie, ponieważ ich związki się rozpadły. Każdy związek jest jak ognisko – jeżeli nie będziesz do niego dokładać drew, to wkrótce się dopali. Póki płonie ogień – łatwo jest go rozbudzić. Gdy wygaśnie – może być dużo trudniej lub może być to nawet niemożliwe. Jeżeli nie planujesz czasu na przebywanie z bliskimi to możliwe, że dużo czasu jesteś obok, ale tak naprawdę ciebie nie ma. Nie wystarczy, że siedzisz przy tym samym stole, w tym samym pokoju. Musisz być obecny również duszą, a nie tylko ciałem. Wymaga to podjęcia decyzji oraz odłożenia na bok innych absorbujących cię spraw. W mojej ocenie jeżeli jesteś w związku, to powinieneś dbać przynajmniej o jedną randkę w tygodniu. Takie
2 – 3 godziny tylko dla was może być wspaniałą nagrodą za cały ciężki tydzień. 

Oczywiście nie jest to łatwe jeżeli macie dużo obowiązków. Zwłaszcza gdy są dzieci. Tym bardziej wymaga to zaplanowania czasu. Jeżeli wrócisz z pracy i powiesz żonie – niespodzianka, ubieraj się idziemy na randkę. To najprawdopodobniej spotkasz się z fochem a może nawet agresją i szanse na przyjemną randkę są naprawdę małe. 

Tym niemniej, jeżeli zaplanujecie zawczasu wspólne wyjście – Ty przyjdziesz z bukietem kwiatów dla swojej wybranej – myślę, że będziecie mieć wspaniały wieczór. Ważne jest pamiętanie o zasadzie, że co nie jest planowane to jest marnowane. Dotyczy to czasu oraz pieniędzy. 

Wspomniane 60 godzin tygodniowo to dużo czasu, dlatego może ci się wydawać, że nie ma potrzeby planowania. Tym niemniej, jeżeli chcesz poświęcić go na sensowne obszary – ważne dla ciebie i twoich bliskich, to musisz to zaplanować. Inaczej – rozejdzie się, stracisz go i niestety nie odzyskasz. Taki jest czas – stracona minuta, nigdy do nas nie wraca.

 Warto również pamiętać, że planowanie jest tak naprawdę bardzo proste. Nie chodzi o tworzenie skomplikowanych tabeli w excelu czy specjalistycznym narzędziu. Po prostu zastanów się, co jest dla ciebie ważne oraz co mogłoby dać radość tobie i twoim bliskim. Co ciekawego dzieje się w najbliższym czasie, jakie atrakcje chcesz odwiedzić. Znajdź 20 minut w tygodniu, aby usiąść z bliskimi i porozmawiać co razem zrobicie w tym tygodniu w ten weekend. Zaplanuj swoje aktywności i uzgodnij z rodziną, że ten czas jest dla ciebie ważny. Pomaga udostępnienie kalendarza bliskim – abyście mieli podgląd pod swoje aktywności i plan. To jest naprawdę proste i łatwe do wprowadzenia. 

Planowanie czasu rodzinnego jest ważne, ponieważ twoje wykorzystanie czasu ma wpływ na to czy jesteś osobą szczęśliwą i dajesz szczęście swoim bliskim. Czasu osobistego masz naprawdę dużo – około 60 godzin w tygodniu i jego wykorzystanie ma wpływ na ciebie i wszystkie osoby w twoim otoczeniu.  Właściwie wykorzystany – pomaga rozwijać i cementować relacje. Źle wykorzystany doprowadza do samotności i wielu osobistych problemów. 

Jeżeli go nie zaplanujesz – to po prostu go stracisz, zmarnujesz. Oczywiście większość ludzi tak postępuje. Ale czy rzeczywiście musisz być jak wszyscy inni? A samo planowanie to przecież łatwa i szybka sprawa, wystarczy, że znajdziesz 20 minut w tygodniu. Dasz radę prawda?

Zobacz na youtube

Możesz przeczytać lub wysłuchać

Zapewne wiele razy podejmowaliście różne pozytywne zmiany w swoim życiu. Tak jak i ja! I nie wykluczone, że jak większości z nas, wiele z tych zmian nie udało się osiągnąć. Lub osiągnięcia były tak naprawdę ulotne. O jakich zmianach mowa? Najróżniejszych – w obszarze zawodowym może to być zmiana pracy. Zmiana zawodu. Uzyskanie awansu. Osiągnięcie lepszych efektów pracy. Podniesienie jakości wykonywanej pracy, skrócenie czasu realizacji projektów. Poprawa relacji z otoczeniem, zdobycie nowych kwalifikacji i wiele innych. Co zatem zrobić, co zmienić, żeby były trwałe? Jak wytrwać w zmianie? Czy jest jeden parametr, od którego to wszystko może zależeć?

W mojej ocenie jest jeden główny czynnik – fundament, który determinuje, czy starczy nam motywacji, czy jej zabraknie. Są też 3 dodatkowe obszary, które mają duży wpływ na ostateczne osiągnięcie sukcesu. O nich dzisiaj chcę napisać. Nie wykluczają one wpływu innych zmiennych, jednakże moim zdaniem są podstawowe.

 Najczęściej problem z brakiem motywacji nie jest związany z samą motywacją. Ani też z faktem, że się wyczerpuje. Źródło jest wcześniejsze. Powodem braku motywacji najczęściej jest to, że myśląc o wprowadzeniu zmiany, nie podejmujemy decyzji. Mówimy sobie coś na kształt „chcielibyśmy”, aby coś się zmieniło. Różnica tej komendy, mówiąc w skrócie, dla naszego mózgu jest ogromna. Mózg jest supersprawnym narzędziem o naiwności niemowlęcia. Czyli wykona wszystko, co się mu powie, tak jak to zrozumie. Dla przykładu jeżeli mówisz sobie, że „w ciągu miesiąca zakończysz projekt”, to on – mózg – wie, co ma robić i w podświadomości, bez twojej wiedzy zbiera dane i ciężko pracuje, żebyś to osiągnąć. Jeżeli powiesz sobie, że „chciałbyś w ciągu miesiąca zakończyć projekt” to on rozkłada ręce i odpowiada tobie „a ja chciałbym wakacje” 😛

Używam oczywiście skrótów myślowych, ponieważ same procesy są dużo bardziej złożone. Natomiast bardzo chciałbym, abyś zapamiętał tę różnicę. Widziałem to wiele razy, uczestnicząc w procesie zmiany moich klientów oraz pracowników. Osoby, które mówią, że „chciałyby coś…” mają generalnie 90% mniejszą skuteczność w tym czymś niż osoby, które mówią „zrobię to…” Tak więc jeżeli zauważysz, że w trakcie wprowadzania zmiany w swoim życiu tracisz motywację – zadaj sobie pytanie, czy stąpasz po twardym moście nazywanym „podjąłeś decyzję”. Czy też balansujesz na linie o nazwie „chciałbym”. Utrzymanie się na linie jest bardzo trudnym zadaniem, więc nie dziwię się, że często z niej spadasz. Kolejnym fundamentem, na którym powinniśmy budować naszą zmianę, jest plan jej osiągnięcia.

 Brak planu to zaplanowana porażka! Proszę, zapamiętaj to zdanie!

Jeden z moich klientów Adam – szef firmy produkującej meble postanowił, że przekaże swoje obowiązki dzieciom. Jak postanowił, tak zrobił. Po pół roku wściekły opowiadał o problemach, które firma przeżyła w efekcie wprowadzonej zmiany. Konsekwencja była taka, że wpadł w konflikt z synem i obecnie musi znowu sam zarządzać. Sytuacja Adama niewiele się różni od tej, gdy postanawiasz, że wprowadzisz nawet drobną zmianę, ale nad nią się nie zastanowisz, nie zaplanujesz, nie przygotujesz się do jej wprowadzenia. Dlaczego nie planujemy? Odpowiedź najczęściej jest taka, że nie mamy na to czasu. Tak dużo mamy zajęć operacyjnych, że planowanie schodzi na dalszy plan. To duży błąd! Jeżeli nie zaplanujesz sposobu osiągnięcia zmiany, to istnieje bardzo duże ryzyko, że nastąpi jakiś kryzys, w którego efekcie wprowadzana zmiana ucierpi. Lub w ogóle zostanie odłożona na kiedyś, które nigdy nie nadchodzi!

Trzecim fundamentem zmiany – bardzo ważnym dla naszego CEO (mózgu) jest umiejętność nagradzania się w trakcie jej realizacji. Nasz mózg bardzo reaguje na nagrody i kary. Jeżeli wprowadzasz zmianę, to prawdopodobnie doświadczasz wielu trudów i generalnie twój mózg nie ma za wielu powodów, aby cię wspierać. Jeżeli zaplanujesz kamienie milowe zmiany i będziesz je świętować – wówczas mózg dostanie nagrodę i chętnie będzie cię wspierać. Świętowanie to oczywiście duże słowo. Warto pamiętać, że nasz CEO to tak naprawdę niemowlę i nagroda czasami może być bardzo malutka i niewinna. Może to być „odhaczony ptaszek” przy zapisanym kamieniu milowym. Może to być spacer w lesie, kieliszek dobrego koniaku, pizza itp. Nie ma znaczenia, co to będzie – znaczenie ma, czy zauważysz drobny sukces oraz w jakikolwiek sposób go nagrodzisz. 

Czwartym fundamentem zmiany jest posiadanie osób, które nas wspierają w zmianie. Już w Księdze Rodzaju jest napisane, że niedobrze, aby człowiek był sam. Z tego powodu również gdy wprowadzasz zmianę w swoim życiu powinieneś mieć kogoś, kto będzie tobie towarzyszył. Wspierał. Z kim możesz porozmawiać o tym jak ci idzie. Gdy klienci zapraszają mnie do współpracy, to już wiem, że szansa na sukces właśnie wzrosła o jakieś 80% – ponieważ będę tam i będę ich wspierał w procesie zmiany. 

Warto zapraszać do swoich wyzwań inne osoby. Warto konsultować się, szukać rady i szukać motywacji. W Piśmie Świętym znajdujemy kolejną zachętę w słowach „zamiary się udają gdzie wielu doradców”. Tacy po prostu jesteśmy – stworzeni do relacji z drugim człowiekiem. Trochę to stoi w sprzeczności z kreowaną dzisiaj ideologią samowystarczalności jednostki. Ja z radością sięgam po pomoc przy realizacji moich zmian, moich projektów i serdecznie Cię zapraszam do takiego samego postępowania. 

Jeżeli chcesz odzyskać motywację do wprowadzenia zmiany w swoim życiu – przede wszystkim zdobądź się na odwagę, aby podjąć decyzję, że ją wprowadzasz. Znajdź czas, aby ją dobrze zaplanować ze szczególnym uwzględnieniem kamieni milowych, które będziesz świętować. Oraz zaproś do zmiany osoby, które będą cię wspierały – kogoś bliskiego, komu ufasz lub profesjonalistę.

Jeżeli tak podejdziesz do swojej zmiany – jestem przekonany, że z Bożą pomocą dasz radę!

Zobacz artykuł na YouTube!

Kontakt

Krzysztof Ciuła
Dorota Klewicz

zyj@nabogato.eu

Masz pytania? Napisz do nas!

14 + 13 =

Możesz przeczytać lub wysłuchać

Żartobliwie spytam – a dlaczego samochodzik na baterie potrzebuje baterii? 🏎 

Znajomy ksiądz, doktor filozofii opowiadał mi, że w średniowieczu w sposób naturalny przyjmowano, że człowiek to ciało, Duch Boży i dusza. Dzięki tym trzem istniejemy i jesteśmy tym, kim jesteśmy. Czy dzisiaj jest inaczej? Kiedyś rozmawiałem z Anglikiem, który przekonywał mnie, że Boga nie ma, duszy nie ma, nasze życie to tylko tu i teraz a potem – już nic. Widziałem, że patrzy na mnie z pożałowaniem, że wierzę w Boga. Ze swojej strony – było mi go naprawdę szkoda… Ja wiem, że jest inaczej i zapewne większość z nas wierzy, że Bóg istnieje oraz jest jakieś życie po życiu. Moje rozumienie faktu, że człowiek to ciało, Duch Boży i dusza jest następujące – użyję metafory komputera.

Moje ciało to komputer w postaci fizycznej, z klawiaturą, monitorem, procesorem itp. Duch Boży – jest to zasilanie, które powoduje, że całość może funkcjonować – prąd elektryczny, bez którego nie możemy korzystać z komputera. Dusza – to oprogramowanie, które powoduje, że dany komputer działa w taki czy inny sposób. Może wykonywać takie czy inne zadania. Jakość oprogramowania lub jego podatność na wirusy powoduje, że mimo iż sam komputer jest super wydajny – w rzeczywistości działa raz lepiej raz wolniej. 

Znajomy, któremu opowiadałem moje rozumienie powyższych zależności zażartował, że „pewnie doktorem kościoła nie będę, ale może jest szansa na weterynarza ;)” 

Osobiście wiem, że to, co piszę jest prawdą. Natomiast rozumiem, że dla wielu ludzi jest to obszar, gdzie pojawiają się różne pytania, wątpliwości oraz nie jest to tak jednoznaczne.

Jeżeli jest to jednak prawda – proszę załóżmy hipotetycznie, że jest. Wówczas odpowiedź na pytanie, czy potrzebuję życia duchowego, wydaje się retoryczne. Oczywiście, że tak! Ponieważ życie duchowe ma olbrzymi wpływ na moje życie w ogóle. Idąc myśleniem, że powyższe jest prawdą a zdaje się, że wiele osób może być skłonnych się z tym zgodzić. Wówczas nieuniknione jest dojście do trochę trudniejszych wniosków. Takich, które mogą się czytelnikowi nie spodobać. 

Jeżeli Bóg istnieje, życie wieczne istnieje, moje życie pochodzi od Boga a moja dusza jest nieśmiertelna – to wówczas istnieje również niebo i piekło. Dowód na istnienie nieba i piekła znajdujemy w Piśmie Świętym oraz pośród wielu objawień i pismach duchowych. Zatem, moje dzisiejsze życie może mieć wpływ na to, czy ostatecznie trafię do nieba czy do piekła. Znowu używam skrótów myślowych – świadomie, żeby wzbudzić u szanownego czytelnika refleksję. 

Jeżeli więc czeka na mnie niebo – czyli wielka radość, porównywalna tylko z najwspanialszymi momentami naszego życia a tak naprawdę wielokrotnie większa! Lub piekło – czyli zwielokrotnione największe trudy i tortury naszego życia. To czy nie powinniśmy już dzisiaj podjąć decyzji, co wybieramy? 

Oczywiście nikt nie wybiera się dzisiaj umierać! Jednakże w pamięci mam, że pewnego dnia rozmawiałem z moją mamą planując jej wyjazd, a następnego ranka dowiedziałem się, że już jej nie ma na tym świecie. 

Znany sportowiec jednego dnia planuje spotkanie z przyjaciółmi, drugiego walczy o życie. Syn z córką jadą do znajomych i wpada na nich rozpędzony samochód… Codziennie zdarza się to wielu, wielu osobom. Skąd masz pewność, że jutro nie będziesz to ty? A może już dzisiaj? 

Ja tego nie wiem i  życzę tobie, drogi czytelniku, wielu lat życia w doskonałym zdrowiu. Fakty są jednak takie, że Bóg już wie, kiedy nadejdzie twój czas i czy nam się to podoba czy nie śmierć jest nieunikniona. W efekcie – czeka na nas również perspektywa nieba lub piekła. Nasze dzisiejsze życie, nasze wybory mogą być decydujące w efekcie czy trafimy do nieba czy do piekła. 

Osobiście gdybym nie miał pewności, że istnieją niebo lub piekło ale widziałbym chociaż cień ryzyka, że jednak jest to prawda, to już podjąłbym środki zapobiegawcze. Wystarczy sobie przypomnieć jakie środki zapobiegawcze podejmowano aby ograniczyć ryzyko zarażenia wirusem Covid-19. Życie całego świata postawiono na głowie. Czy ryzyko piekła nie powinniśmy potraktować jeszcze bardziej serio? 

Na koniec – mam takie osobiste przekonanie, że nasze życie na ziemi już dzisiaj jest swojego rodzaju namiastką nieba lub piekła. Przez ostanie 20 lat rozmawiałem z około 5 tysiącami ludzi o ich życiowych sprawach i zauważam wyraźny podział. Ludzie, którzy koncentrują się tylko na świecie materialnym – relacje, dzieci, zdrowie, kariera, sprawy materialne itp. bardzo często są w swojego rodzaju nienaturalnym pędzie, odczuwają regularne niezadowolenie ze swojego życia oraz mają różne lęki i obawy. Nie bez powodu najszybciej postępującą chorobą cywilizacyjną jest depresja. Im więcej cywilizacji, tym mniej Boga, tym więcej depresji. Ludzie, którzy łączą świat materialny ze światem duchowym, patrzą na swoje życie w perspektywie życia wiecznego i mają w sobie dużo więcej spokoju.

Trudy życia, radości, sytuacje codzienne przeżywają w kontekście relacji z Bogiem Ojcem – i jest to fundament dobrego życia. W mojej ocenie takie osoby przeżywają namiastkę nieba na ziemi.

Święty Augustyn mawiał, że niespokojne serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu. Ja chciałbym rozwinąć i doprecyzować w oparciu o moje doświadczenie pracy z bardzo wieloma ludźmi ze wszystkich środowisk: 

„Nie będziesz nigdy szczęśliwy ani nie dasz szczęścia ludziom w swoim otoczeniu, jeżeli nie zaprosisz do swojego życia Boga – Ojca, który cię kocha. Tylko On może zaspokoić twoje potrzeby.” Aby zrozumieć powyższe, proszę pamiętaj, że satysfakcja a szczęście to nie to samo. W końcu – pamiętaj, że ty to ciało, Duch Boży i dusza.

A jeżeli to prawda, to jak mógłbyś nie potrzebować dzisiaj duchowości?

Zobacz artykuł na YouTube!

Kontakt

Krzysztof Ciuła
Dorota Klewicz

zyj@nabogato.eu

Masz pytania? Napisz do nas!

15 + 1 =

Możesz przeczytać lub wysłuchać

Odpoczynek szefa i o tym jak przygotować zespół na swoją nieobecność.

Szef odpowiada za zespół

Badania wydajności zespołów wskazują na zaskakującą rolę jednej osoby. Osoba ta w największym stopniu determinuje czy zespół osiąga sukces, czy nie. Czy zespół jest produktywny, czy przeciętny.

Kim jest ta osoba? Czy może pani Krysia sekretarka? A może pan Bogdan serwisant IT? A może pani Mireczka dbająca o porządek w biurze? (swoją drogą, wspomniana pani Mireczka jest jednym z moich najbardziej zaufanych pracowników – pracuje dla mnie już prawie 18 lat, skończyła 72 lata i trzyma się doskonale)

Te wszystkie osoby są bardzo ważne dla funkcjonowania zespołu, jednak nic nie wpływa tak istotnie na jego wydajność jak szef. Szefcio. Szefunio 😁

Wskazówkę, że tak jest, znajdujemy również w Słowie Bożym: „Jaki władca ludu, tacy i jego ministrowie. Jaki zwierzchnik miasta, tacy i wszyscy jego mieszkańcy.” Syr 10, 2
Jeżeli zespół lub firma słabo funkcjonuje, to jedną z czynności, która gwarantuje poprawę wyników jest zmiana szefa! Oczywiście na lepsze. Uwaga – nie musi chodzić o wymianę szefa, chociaż takie kroki czasami są niezbędne. Szef musi się zmienić na lepsze i wtedy zespół będzie lepiej funkcjonować.

Kiedyś jeden z moich klientów – prezes dużej fabryki z branży drewnianej w efekcie pracy ze mną postanowił, że będzie chodził na basen (nie lada wyzwanie, biorąc pod uwagę, że ma basen w domu 😉 ) Wkrótce zadzwoniła do mnie jego sekretarka, z pytaniem co zrobiłem prezesowi, gdyż nagle zaczął zachowywać się jak zupełnie nowa osoba i wiele zaległych projektów ruszyło z miejsca. Wystarczyło, że szef zadbał o wypoczynek i nastąpiła zmiana na lepsze! Tak – ruch fizyczny to jedna z najlepszych form wypoczynku dla naszego przemęczonego pracą biurową organizmu!

W mojej ocenie efektywność zespołu zależy w 70% od osoby zarządzającej. Z tego powodu jej stan psychofizyczny ma kluczowe znaczenie dla firmy. Niestety bardzo często szefowie – przedsiębiorcy i kierownicy są notorycznie przemęczeni. Szef, który ma za dużo pracy oraz problemów do rozwiązania nie widzi, że to właśnie jego ciągły stan przemęczenia na różne sposoby generuje ten nadmiar pracy i problemy!

To co widzi szef, to fakt, że efekty pracy zespołu czy firmy są jego odpowiedzialnością. Jest to fakt – jako szef zawsze odpowiadasz za wszystko. Nawet gdy pani Krysia sekretarka narobi jakiegoś bałaganu bez twojej wiedzy to i tak ty za to odpowiesz. Zarządzasz więc odpowiadasz.

Wyzwaniem jest fakt, żeby zauważyć to, że twój odpoczynek jest kluczowy dla twojej efektywności. Gdy jesteś wypoczęty, to masz więcej energii, jesteś bardziej kreatywny, jesteś spokojniejszy, masz większą pewność siebie, masz więcej radości życia, widzisz więcej i pracujesz lepiej.

Rola uprawiana bez zapewnienia czasu na leżenie odłogiem wkrótce wydaje plon mizerny, wątły i słabej jakości. Takie są również efekty pracy przemęczonego szefa i oczywiście generują u niego dodatkowy stres i jeszcze większe przemęczenie.

Z tego powodu jako osoba mądra, odpowiedzialna i kluczowa za swój zespół – musisz dbać o swój odpoczynek.

Przy okazji okresu wakacyjnego, rekomenduję przynajmniej raz w roku minimum 14 dniowy urlop – czyli czas, gdy możesz oczyścić głowę ze spraw służbowych, nabrać energii, solidnie odpocząć od codziennej gonitwy. Jeżeli nie możesz sobie na to pozwolić – najprawdopodobniej twój zespół / firma jest nadmiernie od ciebie uzależniona. Warto się wówczas nad tym solidnie zastanowić i postanowić poprawę!

Bywa jednak, że szef nawet kilka lat nie miał urlopu (zwłaszcza właściciel firmy), ponieważ w czasie urlopu nie ma kto go zastąpić. Z tego powodu warto napisać kilka słów o delegowaniu i rozwoju pracowników.

Najczęściej stajemy się osobami zarządzającymi, ponieważ opanowaliśmy w bardzo dobrym stopniu obowiązki, które kiedyś samodzielnie wykonywaliśmy. Czy to sprzedaż, czy to realizację projektów, czy to dowolne inne obowiązki. Bardzo często przypisani do naszych zespołów ludzie, nie posiadają takiej wiedzy, doświadczenia i umiejętności jak my (gdyby posiadali to może oni byliby na naszym miejscu) i naszym zadaniem (w mojej ocenie jednym z najważniejszych) jest zadbanie, aby zdobyli te umiejętności. 

Jeżeli tak będziesz prowadzić ludzi, że będziesz zbędny w swojej firmie, to będziesz niezbędny w swojej firmie.

Brzmi absurdalnie, ale tak jest! Gdy twoi pracownicy będą mieli wysokie kompetencje i będą efektywni, wówczas będziesz mieć mniej pracy operacyjnej do wykonania. Mniej pożarów do ugaszenia. Będziesz mógł wybrać się na długi urlop bez ryzyka, że firma bez ciebie wpadnie w kolosalne kłopoty.

Wielu managerów boi się, że przekazując swoje kompetencje pracownikom, ryzykują swoje miejsce pracy. Lub że ci odejdą i założą konkurencyjne firmy. Takie ryzyko jest, ale bardzo minimalne. Z mojego doświadczenia pracy z setkami firm, gdy szef dba o rozwój kompetencji podwładnych to wyraźnie rośnie lojalność w zespole oraz wydajność. Rotacja jest rzadka i częściej wynika z personalnych tarć z przełożonym niż z rozbujanych ambicji pracowników.

Potrzeba rozwoju jest jedną z najważniejszych potrzeb pracowników – stąd ludzie niechętnie odchodzą z firm, gdzie dba się o ich rozwój. Tylko ty możesz podjąć decyzję, że poświecisz niezbędny czas i weźmiesz na siebie ryzyko rozwoju pracowników. Jednakże nagroda – jeżeli nauczysz się to mądrze robić, może przerosnąć twoje oczekiwania i będziesz mógł w końcu wyjechać na upragniony urlop. 

Planując nieobecność możesz również skorzystać z kPSU – krótkiego Planu Spokojnego Urlopu, czyli przepisu jak pójść na urlop i nie wpaść w kryzys… 

  1. Zakończ zadania, które na tobie ciążą – aby zostawić po sobie szeroko rozumiany porządek na czas urlopu
  2. Ustal zastępstwa oraz właściwie przekaż osobom zastępującym bieżące sprawy
  3. Ustal procedurę awaryjnego kontaktu (w jakich okolicznościach można skontaktować się z tobą i w jakich przedziałach czasowych)
  4. Poinformuj kluczowych kontrahentów oraz pracowników o nieobecności oraz osobach ciebie zastępujących (w tym pamiętaj, aby włączyć autoodpowiedź w poczcie elektronicznej – informującą o twojej nieobecności oraz osobach ciebie zastępujących)
  5. Codziennie rano zmawiaj modlitwę „Jezu Ty się tym zajmij” aby w czasie twojego urlopu Jezus miał szczególną pieczę nad twoją firmą (UWAGA – modlitwę można zmawiać również po urlopie! 😉 )

 

Gdy jesteś szefem lub właścicielem biznesu, zawsze za niego odpowiadasz. Tym niemniej twój odpoczynek jest kluczowy dla funkcjonowania zespołu. Zespół nie będzie funkcjonował lepiej niż ty. Szef wyznacza standardy efektywności z tego powodu musisz traktować wypoczynek jako strategiczne zadanie, którego realizacja jest bardzo ważna dla całej firmy.

Jeżeli będziesz budować kulturę autonomii w firmie, znajdziesz czas na rozwój pracowników oraz właściwie przygotujesz się do nieobecności, jest bardzo duża szansa, że twój odpoczynek uda się bez kryzysowych telefonów.

Zobacz artykuł na YouTube!

Kontakt

kontakt@kursy.akademia-talent.pl

Masz pytania? Napisz do nas!

13 + 8 =